Angkor Thom – ostatnia stolica z czasów świetności imperium khmerskiego, niegdyś najludniejsze miasto świata. Dziś pozostałości świątyń, jakie ostały się w dawnym mieście, przyciągają ponad milion trustów rocznie. Zarówno o świcie, jak i w skwarze palącego, południowego słońca, zwiedzający tłumnie przechadzają się pomiędzy ruinami.

Do Angkor Thom dotarliśmy na koniec czerwca, a więc już po sezonie turystycznym. Tłumy, jakie co roku odwiedzają ruiny dawnej, khmerskiej stolicy, nie były więc dla nas bardzo uciążliwe. Mimo to trudno było o chwile całkowitej ciszy i samotną kontemplację widoków – a naprawdę jest tam co podziwiać!

Miasto Angkor Thom wybudowano na planie kwadratu. Świątynie, które do dziś można oglądać, znajdują się zarówno w jego obrębie, jak i wokoło niego (to tak zwany Angkor Area). Najsłynniejsza z nich, Angkor Wat, znajduje się poza murami miasta, a na jej zwiedzanie warto przeznaczyć osobny dzień.

ANGKOR THOM

Angkor Thom wybudowany został w XII wieku przez Jayavarmana VII, ówczesnego władcy khmerskiego imperium. Jest to historycznie najbardziej zaludnione miasto z epoki przedprzemysłowej – mieszkało tu milion Khmerów (Londynie w tych czasach miał zaledwie 50 tys. mieszkańców). Miasto zajmowało obszar około 10 km2.  Otaczała je szeroka na 100 metrów fosa, w której podobno pływały krokodyle.

Okalające je mury były wysokie na 8 metrów. Dziś możemy podziwiać pozostałości po dawnych zabudowaniach – ruiny świątyń wciąż prezentują się niezwykle okazale. Angkor Thom wybudowano z ogromnym rozmachem. Miasto miało 5 wejść – każde z nich o wysokości 20 m. i udekorowane podobizną Erawana (bóstwa tajskiego – trzygłowego słonia) oraz ogromną, kamienną twarzą Avalokiteshvara, jednego z najważniejszych mistrzów buddyzmu (zwanych Bodhisattva). Uosabiał on wielkie współczucie.

Przed głównym, południowym wejściem, postawiono dodatkowo wykute z kamienia dwa rzędy ogromnych, mitycznych postaci trzymających gigantycznego węża o imieniu Naga.

Po lewej stronie ustawiono 54 bogów, którzy trzymają głowę Nagi, a po prawej 54 demonów, trzymających jego ogon.

Według khmerskich mitów (zapożyczonych zresztą z hinduizmu) sprzymierzyli się oni, by wydobyć z oceanu nektar nieśmiertelności. W tym celu ubijają ocean wężem… Ten oryginalny motyw powtarzany jest w wielu khmerskich świątyniach.

Angkor Thom było miastem królewskich rezydencji i świątyń. Swoją świetność przeżywało między XII a XIV w. n. e. W XV w. miasto z niewiadomych powodów opuszczono i przez kolejne stulecia, zapomniane, zarosło gęstą, dziką dżunglą. Do tej pory powód upadku nie jest jasny. Bardzo ciekawy artykuł o tym przeczytacie na łamach National-Geographic:

http://www.national-geographic.pl/historia/odkrywanie-angkoru?page=1#article-content

BAYON TEMPLE

Centralną i najważniejszą świątynią w Angkor Thom jest Bayon. Świątynia ta była tak mocno zarośnięta przez dżunglę, że trwało to całe lata, zanim została odsłonięta i odrestaurowana. Dziś budowla znów robi niesamowite, aż trudne do opisania wrażenie.

Wyróżniają ją 54 wieże, które są ozdobione ogromnymi twarzami Avalokiteshvara, jednocześnie będącymi podobizną króla Janawarny IV.

Gdy wybudowano świątynię, na przełomie XII i XIII w, każda z twarzy patrzyła na jedną z 54 khmerskich prowincji.

W Boayon Temple ostało się wiele niesamowitych zdobień, w tym liczne wizerunki Apsaras (tańczące boginie).

a jej korytarze wciąć tworzą wewnętrzny labirynt.

Na terenie świątyni spotkaliśmy tutejszą młodzież szykującą występ w tradycyjnych strojach,

oraz liczne makaki, które chętnie częstowały się naszymi kokosami:

BAPHUON TEMPLE

Kolejną świątynią na szlaku zwiedzania jest Baphuon. To budowla jeszcze starsza od świątyni Bayon, a jej odrestaurowanie nie obyło się bez przeszkód.

Świątynia była po kawałku rozbierana i składana od nowa. W momencie, w którym rozebrano 300 tysięcy kamieni, wojna domowa przeszkodziła w pracach archeologów. Czerwoni Khmerzy zniszczyli całą dokumentacje i prace nad renowacja zostały wstrzymane na 20 lat. Odbudowanie świątyni po tym czasie, i to bez niezbędnych rysunków i planów, było nie lada wyzwaniem! Baphuon nazywana jest odtąd największą układanka świata.

Warto wspiąć się na najwyższy taras świątyni:

Do Baphuon prowadziła promenada, którą niegdyś podtrzymywało setki filarów.

Dziś wkoło świątyni widzimy mnóstwo kamiennych bloków – ich oryginalne ułożenie zapewne nigdy już nie będzie odkryte.

PHIMEANAKAS TEMPLE

Trzecią do co wielkości świątynią na terenie Angkor Thom jest Phimeanakas. Znajdowała się niegdyś w samym centrum Zamku Królewskiego.

Wybudowano ją w stylu świątyń hinduskich – to trójstopniowa piramida, na której szczycie znajdowała się wieża.

Nazwa Phimeanakas oznacza „Niebiański Pałac” – była bowiem prywatną świątynią króla Dżajawarmana VII. W jej otoczeniu wciąż można obejrzeć pozostałości po basenach królewskich przynależnych do Royal Palace.

TARASY KRÓLEWSKIE

O ile budowle z kamienia zarezerwowane były tylko dla bóstw, to rezydencja królewska (Royal Palace) powstała z drewna. Nie przetrwała więc do dzisiejszych czasów. Ale możemy podziwiać dwa gigantyczne zdobione tarasy, przeznaczone do celebrowania państwowych uroczystości z udziałem króla.  Jeden z nich to taras Leper king, a drugi to Taras Słoni.

Praktyczne wskazówki:

  • Po przybyciu do Angkor w pierwszej kolejności musicie odwiedzić Ticket Center:

  • Bilet wstępu na teren świątyń znacznie podrożał – w 2018 roku wejściówka na 3 dni kosztowała już 62$.

  • Pamiętajcie, by bilety mieć zawsze przy sobie – przy wielu świątyniach oraz na drogach dojazdowych do świątynnych kompleksów są kontrole, a za brak biletu grożą wysokie kary (100$)
  • Dwa dni na zwiedzanie Angkor Wat i Angkor Thom to zdecydowanie minimum, szczególnie poza sezonem – wtedy upał skutecznie spowalnia zwiedzanie.
  • Cały kompleks jest zbyt rozległy, by zwiedzać go pieszo. Do poruszania się po jego terenie najpopularniejsze są skutery i tuk tuki.
  • Dwa dni wynajęcia tuk tuka (bez oglądania wschodu słońca, od 8 rano do późnego popołudnia) kosztowały nas 40 $ – jest to cena dla 5 osób, za parę na pewno można wytargować mniej.
  • W cenie powinien być odbiór z hotelu, zimna woda (kilka butelek na osobę) i schłodzone chusteczki (cold towels), które cudownie odświeżają w upał.