Przeprawę z wyspy Lombok na Flores można spokojnie zakwalifikować jako ‘przygodę’. Ponad dobowa podróż, lokalne promy i autobusy, jedyni biali pasażerowie… Mamy co wspominać! A na końcu tej przeprawy: Labuan Bajo – małe, rybackie miasteczko. Po co tam dotarliśmy i czy było warto?IMG_1582Jednym z bardziej wyczekiwanych momentów naszego pobytu w Indonezji było spotkanie z waranami, a najlepszą bazą wypadową do Parku Narodowego Komodo jest właśnie Labuan Bajo. To małe miasteczko o typowo portowym i jednocześnie turystycznym charakterze. Opinie na jego temat są bardzo różne – od ‘romantyczne i wielobarwne’ w Lonely Planet po ‘brudne i nieciekawe’ na zagranicznych blogach. Jedno jest pewne: z daleka Labuan Bajo wygląda całkiem zachęcająco:IMG_1535Spokojna woda i kołyszące się wokół łódeczki również napawają nadzieją,IMG_1570a port widziany od strony morza wygląda całkiem malowniczo:IMG_1556Labuan Bajo jest bardzo małe i można je łatwo obejść na piechotę (w około 15 minut). Niestety, gdy spaceruje się po okolicy, zarówno port, jak i pozostała część miasta robią nieciekawe wrażenie… Tak naprawdę, to nie ma tu nic szczególnego. Brakuje klimatu Indonezji, jaki czuliśmy na Lombok. Jest po prostu chaotycznie i brudno. Wszędzie coś się remontuje lub buduje – jednak bez pomyślunku, ładu i składu. Miejscami okolica wygląda okropnie, a miejscami po prostu nijako:IMG_1573Za to port pod wieczór wygląda bardzo nastrojowo:IMG_1565W ramach poznawania lokalnego folkloru warto odwiedzić tutejszy bazar z warzywami, owocami, kaszami, przyprawami…warzywai oczywiście suszonymi rybami:IMG_2306Sprzedawczynie rozkładają swoje kramy na gruzie i w totalnym brudzie, ale w Indonezji takie rzeczy nikomu nie przeszkadzają. Bazar ma zadaszenie, a więc zakupy odbywają się w cieniu – i to dla mieszkańców jest jego wielką zaletą:IMG_1668IMG_1667Co jeszcze można robić w Labuan Bajo? Jest coś, co zdecydowanie uprzyjemni Wam wieczory w tej mieścinie. To położony bezpośrednio nad wodą targ rybny. I nie przejmujcie się mało wyszukanym wyglądem tutejszych warunków (knajpek) – zjecie tu najlepszą kolację w mieście! Targ budzi się życia po południu: świeżo wyłowione ryby lądują na lodzie, plastikowe stoliki błyszczą po otarciu z kurzu, a w wokach zaczyna skwierczeć olej:IMG_1813IMG_1810IMG_1808Mieszkańcy serwują tu świeże ryby z grilla i to one robią na turystach największe wrażenie – mają kolory i wzory rzadko spotykane na europejskich stołach:Labuan Bajo (3)

ryby 2Dla wielbicieli owoców morza wybór jest również przyzwoity – krewetki i kalmary można zamówić zarówno smażone w cieście, jak i w pikantnym sosie Sambal.IMG_1804Możecie też pokusić się o inne dania kuchni indonezyjskiej. Są tu budki serwujące Martabak (indonezyjskie naleśniki) i pyszną zupę Bakso:baksoCeny posiłku zależą od wielkości ryb, np. mała Machi Machi w sosie Sambal serwowana z ryżem kosztuje około 30 000 IDR, a Red Snapper od 40 000 do 75 000 IDR (od około 11 do 22 zł) . Spróbujcie też pysznego Karmazyna albo White Snapper’a – ryby o bardzo delikatnym mięsie. Wszystko serwowane jest na plastikowych talerzykach i ceratach, ale to tylko wzmacnia atmosferę lokalnego posiłku. Na targu możecie kupić świeży sok za 15 000 IDR. Piwo można przynieść sobie ze sklepu po drugiej stronie ulicy (za 25 000 IDR).IMG_1823Nie zdziwcie się, jeśli na targu będziecie bacznie obserwowani. Mieszkańcy portu są sympatyczni i jednocześnie dość ciekawscy. Z zainteresowaniem przyglądali się temu, jak wybieramy ryby na grilla i składamy zamówienie.IMG_2164Poza targiem rybnym, zachodem słońca w porcie i śniadaniach w lokalnych restauracyjkach (prowadzonych przez cudzoziemców), miasteczko nie ma wiele do zaoferowania. Ale jedno trzeba przyznać: Labuan Bajo to świetna baza wypadowa! Na wyspę Rinca płynie się niecałe 2 godziny, a tam można spotkać smoki z Komodo – warto:

Warany z Komodo

Co prawda, samo Labuan Bajo nie posiada żadnej plaży, ale wystarczy wsiąść na jedną z licznych łódeczek w porcie i już po pół godzinie można wygrzewać się na białym piasku lub podziwiać niesamowitą rafę koralową.

Z Labuan Bajo warto udać się również w głąb lądu – Flores jest piękną wyspą i wciąż nieodkrytą przez turystów.

Jak tanio dotrzeć z LOMBOK do LABUAN BAJO?

  • Połączenie między tymi wyspami jest bardzo popularne wśród Indonezyjczyków. W Senggigi lub Mataram możecie kupić bilet łączący wszystkie środki transportu, którymi dotrzecie do celu. Cena takiego biletu to około 400 000 – 450 000 IDR (w lokalnych biurach turystycznych), a na dworcu autobusowym w Mataram 350 000 IDR (około 100zł).
  • Autobus odjeżdża z terminalu w Mataram o godzinie 15:00 i po kilku godzinach dociera do wschodniego wybrzeża Lombok. Tam wjeżdża na duży prom, który płynie na Sumbawę (ok 1,5 h, a więc na wybrzeżu Sumbawy jest o godzinie 21).
  • Przejazd przez kolejną wyspę trwa aż do 4 rano – w międzyczasie jest przerwa na kolację, która jest w cenie biletu (ok. 23:30).
  • O świcie autokar dojeżdża do miejscowości Bima, gdzie należy przesiąść się w lokalny busik do Sape. Nie spodziewajcie się po nim żadnych luksusów…
  • Po niecałych dwóch godzinach bus dociera do portu na wschodnim wybrzeżu Sumbawy. Tu należy przesiąść się na prom płynący na wyspę Flores.
  • Prom wypływa o 8 rano (więc do przesiadki jest jeszcze niecała godzina), a do portu Labuan Bajo przybija około godziny 16 (tego samego dnia).
  • Cała podroż trwa około 25 godzin i jest dość męcząca. Jednocześnie to niezła przygoda! My przez prawie całą drogę byliśmy jedynymi europejskimi pasażerami – budziliśmy tym niemałą sensację. Płynąc promem można też podziwiać piękne widoki:

IMG_1546Labuan Bajo (1)

Praktyczne wskazówki:

  • W Labuan Bajo jest wiele hosteli, ale niestety, w kategorii low budget wybór jest mizerny. Przede wszystkim zaskakują ceny – wcale nie są tak niskie, jak można byłoby się spodziewać. Do tego warunki często pozostawiają wiele do życzenia… Zwrócicie uwagę na otoczenie hostelu i jeśli jest obok budowa, to wybierzcie inne miejsce.
  • Przykładowe ceny w jednej z małych knajpek w Labuhan Bajo:

Labuan Bajo (2)

  • Wiele kafejek, restauracji i nieruchomości, które powstają w Labuan Bajo, to własność cudzoziemców (Rosjan, Greków, Australijczyków). Miejsca należące do gości z zagranicy charakteryzują się znacznie ciekawszym (i przekornie – bardziej indonezyjskim) klimatem niż lokalne hostele.