Sri Lanka słynie ze słoni. Nic dziwnego – jest ich tu naprawdę dużo. To krewniacy słoni indyjskich – stanowią ich podgatunek, niestety zagrożony wyginięciem. Wiele z nich żyje na wolności w parkach narodowych. Jednak nie wszystkie. Są też słonie, które mają swój dom – tak zwany sierociniec.

Pinnawela to chyba najbardziej kontrowersyjne miejsce na Sri Lance. Spotkaliśmy się z opiniami, że słonie są tam trzymane jak w ZOO – ku radości turystów.  Inni mówili nam, że słonie mają tam doskonałe warunki i są bezpieczniejsze, niż chodząc po powojennych, zaminowanych polach. Postanowiliśmy to sprawdzić.

Pierwotnie Pinnawela zostało założone aby ochraniać słonie ranne lub osierocone. Podobno głównym pupilem stał się słoń, który stracił nogę po wejściu na minę, inny słoń był ślepy. Teraz większość z nich to słonie, które urodziły się już w sierocińcu i ciężko byłoby im żyć na wolności. Dla nas najważniejsze było to, jak słonie są tam traktowane i jakie mają warunki.

IMG_4582

Teren samego sierocińca jest duży. To około 10 hektarów łąk, lasu, zabudowań, wybiegów. Żyje tam ponad 80 słoni – malutkich, młodych, starzejących się. Większość z nich jest zdrowa i prawie wszystkie mają możliwość swobodnego poruszania się po terenie sierocińca – naturalnie w wyznaczonych dla nich obszarach. Podczas naszych odwiedzin tylko jeden słoń stał przypięty łańcuchem pod słomianym dachem – ogromny samiec. Opiekunowie słoni tłumaczyli nam, że bywa on agresywny i ze względu na turystów nie może chodzić wolno razem z innymi mieszkańcami sierocińca. Brzmiało to wiarogodnie, szczególnie, że samce słoni naprawdę bywają groźne. Od samego rana wszystkie słonie (poza wspomnianym samcem) spacerowały leniwie po ogromnym wybiegu. Piszę ogromnym – bo nie mogłam w żaden sposób dostrzec jego granic.

_DSC0103

_DSC0104

Stanęliśmy na początku wybiegu (ogrodzenie tworzyły leżące na ziemi kamienie), a wszystkie słonie powoli kierowały się w naszą stronę. Wiedziały doskonale, że za chwilę czas na kąpiel!  Była więc okazja do kilku zdjęć i bliższemu zapoznaniu się z tymi cudownymi zwierzętami.

IMG_4570

Kiedy wybiła 10 rano, opiekunowie zaczęli nawoływanie – a słonie radośnie, choć ociężale, ruszyły w stronę wyjścia z sierocińca. W wielkim pochodzie przekroczyły drogę i poszły w kierunku rzeki. A tam… nie mieliśmy wątpliwości. Były w raju.

IMG_4591IMG_4611

Chłodna wodna ewidentnie dawała im ukojenie w upalny dzień. Niektóre ze słoni taplały się w niej na płyciźnie, inne od razu ruszyły aż do przeciwległego brzegu. Jeszcze inne brodziły w głębokiej wodzie, piły, polewały się, kładły. A słoniątka bawiły się w najlepsze, polewają wodą wszystko dookoła.

IMG_4609

IMG_4595

Niektóre słonie zamiast kąpieli wolały przekąski, jakie mieli dla nich turyści. Jeden dosłownie grzebał nam w kieszeniach!

IMG_4633

W kraju, w którym na jednego mieszkańca przypada najwięcej słoni na świecie, to zrozumiałe, że nie są one traktowane wyjątkowo. Widok słonia w łańcuchach bądź ciężko pracującego na budowie jest jednak bardzo przykry i ciężko go tolerować. Na szczęście te w Pinnawela wyglądały na zadbane i zadowolone.

IMG_4566

Przydatne informacje:

  • Do schroniska warto przyjechać z samego rana – wtedy jest znacznie mniej turystów niż w drugiej połowie dnia. Otwarcie jest o godz.08:00
  • Dwa razy dziennie wszystkie słonie prowadzone są na kąpiel w rzece – bądźcie wtedy w sierocińcu! Kąpiele trwają około dwóch godzin, od 10:00 do 12:00 i od 14:00 do 16:00
  • Jeśli kupicie od przydrożnych sprzedawców orzeszki / banany dla kąpiących się słoni, to przygotujcie się na to, że opiekunowie słoni mogą chcieć dodatkowe drobne za to, że dopuszczą Was do słonia….lub po prostu zabronią ich karmić.
  • Za dodatkową opłatą 250 RS można nakarmić butelką słoniątko – karmienie jest możliwe tylko o 09:15, 13:15 i 17:00
  • Z Negombo do Pinnawela jest około 80km, można spokojnie przejechać trasę taksówką. My wynajęliśmy kierowcę – zawiózł nas najpierw do Piannaweli, a potem, tego samego dnia, do Dambuli. Za cały dzień podróżowania zapłaciliśmy około 30 euro.